Mężczyźni w pielęgniarstwie i w samorządzie, czyli rzecz o dysproporcjach
Wiecie doskonale, że mężczyzn w naszym zawodzie jest około 3%. Ale najpewniej nie wiecie, że w Naczelnej Radzie Pielęgniarek i Położnych jest ich ponad 20%!
Skąd więc taka dysproporcja?
Utarło się w naszym społeczeństwie, że pielęgniarstwo to zawód kobiecy. Że mężczyzna to powinien być lekarzem, ewentualnie ratownikiem medycznym. A pielęgniarzem? No jak to? Przecież to uwłacza męskości!
Na szczęście to się zmienia i w ostatnich latach widzimy zdecydowany wzrost liczebności mężczyzn w zawodzie. I super!
Nie spotkałem jeszcze osoby, która powiedziałaby, że facet w zespole pielęgniarskim źle wpływa na jakość pracy czy relacje. Wręcz przeciwnie! Podkreślane są często pozytywne aspekty wynikające z ich pracy.
Warto jednak zwrócić uwagę na naszą reprezentację w samorządzie zawodowym.
Tutaj znacznie łatwiej jest spotkać pielęgniarza. Mężczyźni chętnie angażują się w działalność samorządową.
Powstaje pytanie… dlaczego?
MAM KILKA TEORII
Po pierwsze, mężczyźni w pielęgniarstwie mogą być bardziej zmotywowani do angażowania się w działalność samorządową, ponieważ czują, że mogą mieć realny wpływ na rozwój zawodu.
Po drugie, samorząd zawodowy może być postrzegany jako bardziej prestiżowa i wpływowa pozycja, co może być dla mężczyzn atrakcyjniejsze niż codzienne obowiązki pielęgniarza. Chociaż wielu z nich pracuje na co dzień z pacjentami, nie tylko pełniąc rolę samorządową.
Zastanówmy się też, czy to źle, że mężczyźni aż tak chętnie idą w kierunku samorządu.
TO NIE PŁEĆ
Jestem nieobiektywny, ale wydaje mi się, że to nie płeć ma znaczenie w kontekście pracy samorządowej, a predyspozycje danej osoby, chęci, a także stopień zaangażowania w tę pracę. Zazwyczaj zresztą nieodpłatną.
Jeśli mężczyźni chcą działać i są wybierani do organów samorządu, to czemu nie? Rozliczajmy ich z konkretów, a nie z płci.