Killerzy Gottmana – czyli miernik toksyczności twojego środowiska
John Gottman przeprowadził kiedyś ciekawy eksperyment. Przez 12 godzin obserwował pary małżeńskie o różnym stażu, chcąc sprawdzić, czy istnieje zestaw zachowań świadczących o tym, że związek zmierza w kierunku rozpadu. Istnieje. Okazało się, że ze skutecznością ponad 90% Gottman był w stanie ocenić, czy dana para w ciągu roku od wyjścia z laboratorium rozstanie się, czy dalej ze sobą będzie. Później przez wiele lat prowadził podobne obserwacje w firmach, przyglądając się interakcjom, postawom i zachowaniom współpracujących ze sobą ludzi. Okazało się, że podobne, a nieraz wręcz te same zachowania, które świadczą o rozpadzie związku, sugerują również rozłam w zespole. Jeśli zatem interesuje cię, jak sabotować twój zespół, to dziś powiem, jak się to robi profesjonalnie.
A mówiąc poważnie – pytanie nie brzmi: CZY killerzy Gottmana występują u ciebie w domu czy w pracy (jedynie na Instagramie widzimy wolne od nich rodziny i firmy), ale:
- ilu killerów masz w twoim otoczeniu?
- którzy z nich pojawiają się najczęściej? (jest wśród nich szczególnie niebezpieczna trójka: 4, 5 i 7)
- jak długo zostają, kiedy już się pojawią?
KILLER 1 – WALENIE Z GRUBEJ RURY
Szef wchodzi do pokoju i bez „dzień dobry”, bez „co słychać” wali zbyt uogólnioną krytykę będącą bardziej ekspresją jego opinii niż opisem faktów: „Na was nie można polegać” albo: „Nigdy nie robicie niczego na czas”.
KILLER 2 – KRYTYKANCTWO
W przeciwieństwie do numeru jeden, w tym wypadku szef trzyma się faktów, nie uogólnia i powstrzymuje się od zalewania nas swoimi emocjami. Zupełnym przypadkiem jednak wybiera te fakty, które stawiają nas w złym świetle, zaś te świadczące na naszą korzyść równie dziwnym trafem mu umykają. Przykładowo: „Drugi raz w tym miesiącu się spóźniłeś”. To prawda. Przy czym dwadzieścia razy byłem na czas, a dodatkowo zostałem po godzinach i pomagałem koledze, choć wcale nie musiałem.
KILLER 3 – DEFENSYWA
Jest to zachowanie polegające na bagatelizowaniu tematu, z którym przyszliśmy, okazywane natychmiastowym przeskakiwaniem do zagadnień ważnych dla naszego rozmówcy. Występuje w dwóch odmianach.
„Na polityka”:
– Szefie, klima chyba nie działa.
– Klima to nasz najmniejszy problem. Ciągle nie dostaliśmy obiecanych pieniędzy z dotacji, mamy za mało pracowników, a za tydzień przychodzi wizytacja z ministerstwa. To są wyzwania, z którymi musimy się zmierzyć.
„Na ofiarę”:
– Szefie, klima chyba nie działa.
– Mało tego, w boku mi strzyka, mam gorączkę 36,8, co dla mężczyzny jest stanem agonalnym, a pół szpitala przychodzi do mnie wyłącznie z pretensjami, jakby jedno zwykłe „dziękuję” miało ich zabić.
KILLER 4 – SARKAZM I IRONIA NA ZIMNO
Jeśli lubicie sarkazm, nic nie szkodzi. Jesteście bystrzy. Warto jednak zauważyć, że są ludzie nierozumiejący sarkazmu. Rozmawianie z nimi prowadzi do tych chwil grozy, w których wy żartujecie, a oni myślą, że to na serio. Stajemy wówczas przed koszmarnym dylematem: tłumaczyć żart (w piekle jest specjalne miejsce dla ludzi, którzy to robią) czy też pozostawić człowieka w przekonaniu, że mówiliśmy poważnie.
Aby sarkazm nie był zimny, muszą zostać spełnione dwa warunki:
- druga osoba musi wiedzieć, że w tym zespole obowiązuje taka kultura i trzeba uważać na nisko latające siekiery,
- druga osoba musi wiedzieć, że może odpowiedzieć równie ironicznie i nie spotkają ją za to żadne przykre konsekwencje.
Jeśli któryś z tych warunków nie jest spełniony, sarkazm staje się zimny i rani. Wówczas ludzie wykorzystują go najczęściej do tego, aby wbijać innym szpile w białych rękawiczkach. Służę przykładem:
– Masz chwilę?
– Oczywiście, nudzę się, przecież jestem w pracy.
KILLER 5 – CICHE DNI
Czyli inaczej torturowanie ciszą. Polega na ignorowaniu drugiej osoby tak długo, aż przyjdzie ona do nas i przeprosi. To, czy ma za co i czy wina faktycznie była po jej stronie, przestaje oczywiście mieć jakiekolwiek znaczenie. Ta metoda zwykle używana jest przeciwko ludziom bardziej empatycznym i ugodowym, którzy nie lubią konfliktów, a ich celem jest jak najszybsze przywrócenie dobrej atmosfery. Aby to osiągnąć, gotowi są zwykle na duże, niekoniecznie sprawiedliwe i korzystne dla siebie ustępstwa.
KILLER 6 – ODRZUCANIE JASKÓŁEK ZGODY
Jaskółki zgody to niewinne zaczepki wysyłane po tym, jak opadły nam emocje spowodowane konfliktem. Mówią one: „Ja jestem gotowy się pogodzić i spokojnie pogadać. Pytanie brzmi: czy ty również?”.
W naszej kulturze jaskółki najczęściej przybierają formę zaproszenia do wspólnych posiłków. Nieśmiertelne „chcesz herbaty?” albo „idę do żabki, wziąć coś dla ciebie?” oznacza, że drugi osobnik chce z nami spożywać, a zatem nie zamierza już nas mordować. Jeśli ktoś w obliczu takiego aktu dobrej woli świadomie i celowo dewastuje naszą jaskółkę („udław się tym czajnikiem”), to skutecznie studzi nasz zapał i sprawia, że za każdym razem nasza motywacja do pogodzenia się i przejścia do kulturalnej rozmowy będzie słabsza.
KILLER 7 – BANK NEGATYWNYCH WSPOMNIEŃ
Najgroźniejszy z całej siódemki magazyn pretensji i żali, powstający w wyniku unikania trudnych rozmów i ulegania złudzeniu, że jeśli nie będziemy rozmawiać na niewygodne tematy, to rozwiążą się one same i kulturalnie znikną. Gottman zauważył, że zamiatanie pod dywan drażliwych kwestii skutkuje wyłącznie ich nagromadzeniem do momentu, kiedy wybrzuszenie dywanu będzie na tyle duże, że nie da się już go ani przekroczyć, ani ominąć. Wówczas zazwyczaj wybucha gigantyczna awantura, w której ludzie okładają się po głowach wymienionymi wcześniej killerami, w wyniku czego kończą bardziej poranieni, a do banku zostaje dodane kilka nowych egzemplarzy.
Ratunkiem jest bieżące załatwianie niewygodnych spraw. To trudne i nieprzyjemnie, ale boleśnie prawdziwe. Alternatywa po prostu będzie jeszcze trudniejsza i jeszcze mniej przyjemna.
Zadanie na najbliższe dni!
Dokonaj analizy środowiska w miejscu pracy i sprawdź:
- Którzy killerzy pojawiają się najczęściej.
- Na jak długi czas psują atmosferę i efektywność pracy.
- Czy są wśród nich przedstawiciele wielkiej trójki?
Rodzaj, liczba i czas dominacji killerów to dobre wyznaczniki stopnia toksyczności środowiska w miejscu pracy. Mówiąc najprościej – jeśli jest ich więcej niż czterech, występują wśród nich dwaj z trzech najgroźniejszych, a do tego właściwie nie schodzą oni ze sceny, to albo należy zacząć diametralnie modyfikować środowisko, albo czym prędzej z niego uciekać.