O, jak słodko się zrobiło w #zaCzepkach od tego walentynkowego wybuchu wulkanu miłości. Bryza  zakochania nie pozwala otworzyć oczu szeroko, a opioidalne uniesienie odebrało tu niejednemu rozum. Ktoś zadaje sobie pytanie: dokąd to zmierza i co dalej? Kiedy już nasze niemyte dusze obudzą się z tej chemiczno-biologicznej reakcji łańcuchowej, przyjdą proza życia i konieczność nadania sensu wspólnej życiowej ścieżce. Jakoś między 2. a 4. rokiem miłosnego związku organizm uodparnia się na działanie fenyloetyloaminy kontrolującej nabuzowane neuroprzekaźniki: noroadrenalinę, dopaminę i serotoninę, które wymyślają kroki miłosnego tanga. Wtedy żar gaśnie i robi się smutno. Co robić? Trzeba znaleźć jakiś chrust na rozpałkę i zarzewie podtrzymujące domowe ognisko albo… Ulotnić wraz z ostatnim dymkiem dogasającego kiepa.

Modele naszego wspólnego życia mogą być różne – serio. Można jak @panpielęgniarka mieć dużo dzieci i wychowywać wspaniałe pokolenie ludzi o szerokich horyzontach. Można też to spieprzyć (co wcale nie jest trudne), a jak spieprzy duża część populacji – to będziemy mieć pokolenia szkodników, które do reszty zniszczą tę planetę. Gdyby tak miało być, to może lepiej solidarnie poweźmy decyzję o zaprzestaniu rozmnażania i wyjdźmy z otwartymi ramionami naprzeciw nieuniknionej zagładzie gatunku. No, ale bądźmy optymistami.

Zakorzeniona kulturowo krytyka 

Można też wybrać inny model, obarczony zakorzenioną kulturowo krytyką (także biologiczną bo przeczy podstawowemu prawu przedłużania gatunku, dyktowanemu przez nasz samolubny gen). Mowa tu będzie o modelu jeden plus pies (lub kot, jak kto woli; ja wolę psy). 

Nawiązywanie międzygatunkowych relacji jest fascynującą przygodą… Na dźwięk tych słów na SOR-ach już zacierają ręce, a siostra Bożenna zasiada do pisania dramy miesiąca, ale nie, nie o to chodzi… zwyrodnicy jedni. Relacja międzygatunkowa pomiędzy człowiekiem a zwierzętami domowymi  jest dynamicznym i wzajemnie korzystnym związkiem, który ewoluował przez tysiące lat. Obejmuje aspekty pracy, emocjonalnego wsparcia, towarzystwa oraz wspólnej ewolucji i adaptacji behawioralnej, a nie figo fago, proszę szanownych pracowników SOR-u.

Tajemnicza nić komunikacji

Tajemnicza nić komunikacji, wykorzystująca jej nieklasyczne przejawy: obserwację postaw ciała i innych niewerbalnych komunikatów wysyłanych przez psa, doskonałe rozumienie przez niego naszych emocji poprzez zapach, napięcia mięśniowe i ludzką fonetykę…. Komunikacyjny kosmos! Ponadto pies wnosi w nasze życie dodatkowy element harmonii i współpracy. Jest gąbką pochłaniającą w wielkich ilościach nasz stres. Wprowadza równowagę emocjonalną. Pies to najlepszy trener personalny (no, chyba że mamy kanapowca) zmuszający nas do ruchu i wstawania o świcie, co również pozytywnie wpływa na dobrostan psychiczny. Dzięki pupilowi nawiązujemy relacje społeczne z innymi psiarzami.

Kto ma, ten wie,  jak wyglądają powroty z pracy do domu, gdzie czeka na nas merdająca z radości puchata dupka. Nic takiemu nie przeszkadza, a wszystko, co z tobą związane, szczerze cieszy. Nawet walające się po mieszkaniu śmierdzące skarpetki są dla niego fascynująca przygodą. I czeka. Zawsze czeka tylko na ciebie, wierny, oddany i żądny przygód. W relacji z psem Walentynki masz codziennie!

Szymon Raszka

Magister pielęgniarstwa, specjalista pielęgniarstwa internistycznego. W latach 2006–2015 kolejno: pracownik, pielęgniarz, kierownik Przytuliska dla bezdomnych mężczyzn prowadzonego przez braci Albertynów w Krakowie. Obecnie pielęgniarz oddziałowy oddziału okulistycznego Szpitala Śląskiego w Cieszynie. Członek Naczelnej Rady Pielęgniarek i Położnych.



Najnowsze